Zamiast ulgi – egzekucja
W czasach obecnego kryzysu niejedna firma ociera się o plajtę. Kiedy przychodzi taki moment, a właściciel firmy, ociera się o włos o bankructwo, zazwyczaj by utrzymać płynność finansową mogącą ocalić firmę zwraca się do urzędu skarbowego o rozłożenie płatności podatku na raty bądź o jego niewielkie przesunięcie w czasie. Właściciele firm, kiedy wiedzą, iż wyjdą z tarapatów, byleby mieć 2-4 tygodnie oddechu proszą skarbówkę o karencję w zapłacie podatku. Czasem chodzi o to, by pieniędzmi przeznaczonymi na uregulowanie podatku zapłacić za dostawę towaru, na który jest już kupiec. Dodajmy, iż najczęściej ocalenie od plajty danej firmy nie oznacza tylko ratunku dla jej właściciela, ale również zachowanie wielu miejsc pracy.
Tymczasem nie ma co liczyć na zrozumienie i dobre serce fiskusa. Takie rachuby to najczęściej pułapka prowadząca do przyspieszenia plajty firmy. Dlaczego? Bo urzędy skarbowe w takiej sytuacji najczęściej od ręki wdrażają procedurę egzekucyjną blokując konto firmie i znajdujące się na nim środki finansowe. Urzędy skarbowe odpowiadają, że nie ma przepisów zabraniających im takich praktyk. Dodajmy, iż do momentu wyrażenia zgody na rozłożenie na raty należnego podatku lub przesunięcia w czasie terminu jego spłaty (a to zależy wyłącznie od dobrej woli naczelnika właściwego urzędu skarbowego) fiskus ma prawo do takich działań. Tyle tylko, iż godzi to w podstawowe zaufanie przedsiębiorców do organów państwa, które w trudnej sytuacji powinny im przyjść z pomocą.
Oczywiście na wszystko jest rada. Najprostszy sposób to opróżnienie firmowego konta zanim złożymy taki wniosek. Problemem mogą być jednak należne naszej firmie środki za wystawione faktury VAT jakie mogą po tym czasie wpłynąć na nasze zablokowane konto. Takie działania fiskusa mogą doprowadzić pracodawcę do plajty z powodu zaległości w podatku rzędu 30-50 tyś zł. Tymczasem bardziej zaradni biznesmeni zalegający fiskusowi i ZUS-owi setki tysięcy i miliony złotych nie tylko dzięki znajomości prawa wyprowadzają cały swój majątek zagranicę nie płacąc należnych budżetowi sum, ale jeszcze potrafią legalnie sprowadzić ten majątek z powrotem do kraju. Pozwala im to, mimo bycia bankrutami mającymi na karku komornika, wciąż żyć w luksusie i dalej prowadzić swoją działalność, tyle, że pod szyldem zagranicznej spółki.
Adwokat Anna Błach
Kancelaria Prawna w Warszawie